Zainspirowana postem klientki (choć po tym czasie jaki się znamy, śmiało chyba mogę powiedzieć, że również i koleżanki) Olga Skorupka, postanowiłam napisać post o tym, dlaczego wyceniamy w taki czy inny sposób nasze zajęcia językowe.
Olga, która zajmuje się tłumaczeniami ustnymi i organizuje (nawiasem mówiąc świetne) tłumaczenia na konferencjach, czarno na białym dowodzi, że jej praca nie polega jedynie na tym, by połączyć klienta z tłumaczem, bo reszta dzieje się już sama.
Ja również nie tylko decyduję o tym, czy dla p. Ani najlepszym lektorem będzie pan Leszek czy może pan Karol.
Czym jeszcze zajmuję się, jako osoba, która organizuje zajęcia językowe? Czym poza nauczaniem zajmują się lektorzy i co wchodzi w wycenę zajęć językowych? Oto kilka przykładów:
Jeśli chodzi o moją pracę to m.in:
- poświęcam wiele tygodni na znalezienie najlepszych lektorów_ek, mających nie tylko wiedzę i doświadczenie pasujące do profilu mojej firmy ale również podejście do nauczania takie, które jest mi bliskie;
- dobieram osoby prowadzące zajęcia nie tylko pod względem kwalifikacji, ale również pod kątem osobowości – szczególnie w przypadku zajęć indywidualnych ten “match” ma znaczenie”;
- jestem negocjatorką, która stara się pogodzić oczekiwania osób decyzyjnych z tym, co jest możliwe i realne do osiągnięcia dla kursantów_ek w czasie, w jakim postępów oczekuje pracodawca/pracodawczyni;
- prowadzę mediacje, jeśli oczekiwania lub stres narzucony przez osoby decyzyjne blokują proces uczenia się pracowników_ek;
- doradzam jaki model zajęć oraz współpracy z nami wybrać, jak rozmawiać o zajęciach z pracownikami_czkami, czego można oczekiwać od poszczególnych osób po danym czasie nauki i jakie wprowadzić zmiany w organizacji zajęć, by uzyskać jak najlepszy efekt;
- wspieram słuchaczy_czki rozmawiając z nimi – zdarza się, że mają łzy w oczach, “bo nauka języka to naprawdę nie ich bajka” / bo się stresują, a szefostwo ciśnie / bo ich specyficzne potrzeby edukacyjne sprawiają, że nie jest łatwo;
- pozostaję w regularnym kontakcie z klientami_tkami, trzymając kciuki za ich egzaminy czy wystąpienia, gratulując sukcesów i rozmawiając o ich zajęciach oraz planach językowych na następny rok – buduję bezpieczną i wspierającą atmosferę, która jest jednym z warunków skutecznej nauki;
- edukuję rodziców dzieci i młodzieży czego nie powinni robić (nawet w dobrej wierze) by sprawdzać postępy swoich pociech, gdyż szkodzi to procesowi nauki i pokazuję, co mogę zrobić w zamian; zdarza się, że nasz metodyk również prowadzi takie spotkania;
- wspieram osoby, których uczące się u nas dzieci są w procesie diagnozy lub tuż po – polecam im sprawdzonych specjalistów_ki, edukuję jak i dlaczego będziemy pracować z ich dzieckiem, tłumaczę czego mogą oczekiwać od zajęć lub dziecka, a czego nie. Mój zespół również wspiera mnie w tych działaniach;
- interweniuję, jeśli dostaję informację, że o pewnych zachowaniach/podejrzeniach/obserwacjach powinniśmy poinformować rodziców dzieci z którymi pracujemy;
- rozmawiam z zespołem o metodach pracy z daną osobą, o wyzwaniach jakie dane zlecenie czasem niesie, testujemy nowe rozwiązania techniczne, pokazuję jak działają nowe programy które usprawniają proces nauki;
- staję na głowie by zrobić niezbędne roszady w grafikach by znalazło się miejsce dla nowej osoby, która potrzebuje zajęć “na już”, a my jesteśmy ostatnią deską ratunku lub gdy ktoś potrzebuje zmienić dotychczasowy termin zajęć ale nadal mieć zajęcia “ze swoim” lektorem czy lektorką;
- angażuję umiejętności interpersonalne i komunikacyjne, by współpraca odbywała się w jak najlepszej atmosferze, a ewentualne trudności zostały jak najszybciej i jak najbardziej gładko rozwiązane;
- myślę jakie jeszcze zmiany czy nowe kursy wprowadzić, by nasza oferta stale rosła, podobnie jak poziom naszej obsługi.
A poza tym piszę maile, koordynuję wszystko, opowiadam o naszej pracy w social media, etc.
Zadzwoń po indywidualną wycenę
A lektorzy i lektorki? Co robią poza tym, że uczą? Spójrzmy na wybrane aspekty ich aktywności zawodowej:
- cały czas podnoszą swoje kompetencje uczestnicząc w szkoleniach i kursach metodycznych, językowych i pedagogicznych
- inwestują w sprzęt czy rozszerzone wersje programów dzięki którym możemy prowadzić ciekawsze zajęcia oraz kursy dla osób o specjalnych potrzebach edukacyjnych
- inwestują w nowe, bardziej aktualne/ciekawe materiały dydaktyczne
- pracując z dziećmi o specjalnych potrzebach zdarza się, co dwa tygodnie przygotowują informację zwrotną dla rodziców, rozmawiają z nimi po zajęciach
- konsultują ze mną lub metodykiem dobór materiałów dydaktycznych, egzaminy wewnętrzne które przygotowujemy, sytuacje pedagogiczne które zdarzają się na zajęciach
- aby odrobić z kimś zajęcia, na które zarezerwowali już wcześniej konkretną godzinę, poświęcają czas który z założenia powinien być już dla ich rodziny lub dla nich samych
Dodać trzeba, że to tylko część tego, co robię ja i co robi mój zespół. Nie napisałam o minimum kilkunastu (a dla większości z nas ok. dwudziestu) latach doświadczenia, o modelowaniu postaw wśród młodych ludzi, o przeprowadzaniu wstępnej (choć u nas szczegółowej) diagnozy, badaniu satysfakcji i wielu innych rzeczach.
A wszystko to robimy w czasie w którym nie prowadzimy zajęć, czyli jak uważa bardzo wiele osób – w którym nie pracujemy. Bo lektor pracuje przecież tylko wtedy gdy tłumaczy “kiedy simple past, a kiedy present simple”, prawda?
No nie. Nasza praca to nie tylko ten czas na zajęciach. To dużo więcej pracy i czasu poświęconego by dawać jakość. I choć lubimy swoją pracę, nie chcemy jej wykonywać za pół darmo. Nikt nie chce.
Jak to Wam rezonuje? Jak Wy do tej pory postrzegaliście pracę lektorów i lektorek czy kogoś, kto organizuje zajęcia językowe? Czy udało mi się zmienić Wasze podejście?
Fot. Paweł Czerwiński, Unsplash