Uczę od lat. Lektorzy w mojej firmie – także. Od lat także spotykamy się z listą (choć przyznam, że ostatnio rozszerzającą się) oczekiwań rodziców i samych nastoletnich uczniów. Na jej czele znajduje się: żeby nauka była zabawą… Nadszedł czas rozprawić się z mitami.
Lubimy uczyć dzieci. Urozmaicamy. Zabawiamy. Wymagamy. I właśnie, kiedy wymagamy, zaczynają się kłopoty. A kiedy dochodzą wymagania rodziców, wkraczamy w zaklęty krąg wyjaśnień i oczekiwań.
„Żeby był tylko fun…”
Kiedy zakładałam Lektorzy na 5, to właśnie lekcje z dziećmi sprawiały mi najwięcej frajdy. Dziś cenię sobie urozmaicenie. Jednak trudno ukryć, że zadowolone dzieciaki (z piątki z egzaminu, z tego, że mówią, że rozumieją, że dostają się na zagraniczne studia) przekładają się wprost proporcjonalnie na zadowolenie nauczycieli. Niejednokrotnie i mnie „robią dzień”.
Po stronie kosztów także jest pewien naddatek. Bo choć uczymy dzieci, często odpowiadamy na plan rodziców. Jedni oczekują, żeby był tylko fun („Wie pani, nudzi się ostatnio…”). „Konwersacje, konwersacje” – powtarzają drudzy. A jeszcze inni dopytują, dlaczego w domu nie słyszą, żeby syn czy córka mówili po francusku.
Jak uczyć, żeby nauczyć
Żaden z tych planów się nie sprawdza. Bo ani tyko „gry i gry” nie przyniosą rezultatu, ani „konwersacje, konwersacje” nie okażą się skuteczne.
Przez lata wspólnych doświadczeń my, lektorzy, wiemy, że najlepszą metodą jest różnicowanie. I dopasowanie do aktualnych potrzeb.
Zadzwoń i sprawdź kto mógłby poprowadzić zajęcia
dla Twojego dziecka
Lekcje, które prowadzimy w Lektorzy na 5, nierzadko więc weryfikują oczekiwania rodziców. Często więc tłumaczymy, w jaki sposób uczymy:
- Na każdej lekcji staramy się, żeby uczniowie mieli okazję przećwiczyć mówienie, rozumienie ze słuchu, czytanie i pisanie.
- Urozmaicamy grami i zabawami – także interaktywnymi – tę część zajęć, w której potrzebujemy przykuć uwagę. Wytrącić z rutyny. Wyrwać z chwilowego letargu.
- Nie dajemy uczniom gotowych rozwiązań. Zmuszamy do samodzielnego wysiłku. To także przekłada się na skuteczność.
Truskawki za granicą
Oczekiwanie, że 13-letnia córka czy syn – wywołani do odpowiedzi przy stole – zaczną mówić „coś” po francusku nie jest ani realne, ani uczciwe.
Z pewnością nie sprawi też, że takie dziecko będzie mówiło szybciej albo płynniej. W takich sytuacjach często mam ochotę zapytać: – A rodzice w domu mówią po francusku?
Nauka języka bowiem nie tylko wymaga czasu, ale i odpowiednich okoliczności.
Najlepiej to widać, kiedy w naszej szkole uczą się rodzice i ich dzieci – często na innych poziomach i różnych języków. Wówczas rozmowa w domu o nauce języka obcego staje się czymś naturalnym. Mama może pożalić się, że nie zdążyła z pracą domową, a córka, że próbuje wymówić kolejną wersję E we francuskim.
Zamiast wywoływać przy obiedzie do odpowiedzi, znacznie lepiej na wspólnych wakacjach za granicą pójść wspólnie na targ po owoce albo na lody. I kupując zagadnąć dziecko, czy chce strawberry czy może lemon. No i w duchu ucieszyć się, że zrozumiało i wybrało strawberry.
Zabawa? Niekoniecznie
W nauce języka obcego – podobnie jak w nie przymierzając, w surfingu, jeździe na nartach czy łyżwach – musimy się trochę namęczyć.
Czasem trzeba powtórzyć coś kilka razy. Przygotować samemu słówka. Zrobić zestawienie trzecich form najbardziej przydatnych czasowników. W takich działaniach nauczyciel jest przewodnikiem, ale to uczeń musi tę pracę wykonać samodzielnie.
Nie odrabiamy za dzieci prac domowych. Przeznaczymy za to część zajęć na wspólną poprawę wypracowania.
W Lektorzy na 5 poświęcamy kontaktom z rodzicami nie mniej czasu niż przygotowaniu się do zajęć. Cierpliwie tłumaczymy. Dajemy znać, jeśli lekcja była wyjątkowo dobra. No i odpowiadamy na niezliczone pytania, pomysły i plany rodziców.
Tego kontaktu z rodzicami wymagam od siebie i innych lektorów. Bo w tym także upatruję naszą wartość. Niepowtarzalność oferty.
Na końcu wszystkim nam (lektorom, uczniom, rodzicom) zależy na tym samym. Żeby mówić i rozumieć. Umieć się znaleźć w sytuacji.
Czy taka nauka jest zabawą? Niekoniecznie. A już z pewnością nie oznacza, że na każdej lekcji jest tylko i wyłącznie fun.